Archiwum sierpień 2003


sie 23 2003 Książki, które nas znajdują są INNE
Komentarze: 0

To niepokojące, gdy w domach książek czujesz się jak w sklepie ze słodyczami – niby masz na coś ochotę, ale nie bardzo wiesz na co. Ulubione smakołyki już się przejadły, więc beznamiętnie gapisz się na wszystko inne, a po chwili wychodzisz z pustymi rękami i nadal głodny. Po kilku balkonach i przystankach przełknęłam VogleraH.Vogler -Opowiadania fantastyczne- Smak tylko taki, że w końcu to fantastyka. W końcu w pewną środę natknęłam się na PiątkaT.Piątek -Kilka nocy poza domem- - „Satyra na współczesne media”, luźna, ironiczna, zaskakująca dosadnymi spostrzeżeniami, historia w puzzlach. „Pomówmy o myślach, których nie chcecie myśleć. O myślach, które was nachodzą i których nikomu nie powierzacie. Chcę was zapytać, jak często myślicie o złych rzeczach? Pamiętajcie, wszystko, co myślicie, ma taką samą wagę, jak to, co robicie. Bóg dał człowiekowi swoją własną moc, moc tworzenia. Ona na razie ograniczona jest do ludzkiego umysłu. Ale to jest ta sama moc, która stworzyła świat. Każda myśl kiedyś wyjdzie na jaw...”

Książki, które nas znajdują są INNE. Potrafią wyczekać na odpowiedni moment, by niepostrzeżenie znaleźć się gdzieś w zasięgu ręki. One najlepiej wiedzą, kiedy jesteśmy gotowi, żeby wkroczyć w ich historię. Im dziwniejsze jest miejsce i czas pierwszego czytania, tym lżej zapada się w fotel, gdy przekraczamy kolejne granice spiętych stron. Mówią dwugłosem i nigdy nie pozwalają zasnąć w autobusie. Niekiedy zostają na dłużej, żeby odpędzać demony zza okna. Gdy zaś po obejrzeniu okładki, zastanowimy się przez chwilę, ogarnia nas zdumienie, bo okazuje się, że zostaliśmy wybrańcami.

 

quenta_amarth : :
sie 18 2003 ...
Komentarze: 2

Palce grzęzną mi w klawiaturze. Nie umiem zebrać już myśli z tamtego dnia. W pamięci pozostały w większości tylko obrazy – migawki... koktajl truskawkowy, liście w sierpniowym słońcu i dźwięki jazzu nad spienioną szklanką. Wszystko było dobre, świat mały, a drogi przejezdne. Kruche odczucie nieograniczonych możliwości. Warto choć przez chwilę tego posmakować.

quenta_amarth : :
sie 15 2003 Internaturyzm
Komentarze: 1

Autowiwisekcja jest bolesna tylko w procesie odtwórczym, kiedy to trzeba wniknąć do głębi własnego umysłu, tudzież w czeluście duszy,
w celu prześledzenia przepływów myślowych
i zawirowań emocjonalnych. Na etapie przeglądu
i sprawdzenia, adekwatności powstałych splotów słownych oraz konstrukcji zdaniowych, z zamierzonym przekazem, największe oddziaływanie posiada samokrytycyzm. Inicjuje on odczuciowe reakcje - od uniesień zachwytu, po zwątpienie w sensowność przedsięwzięcia. Najgorszy moment przychodzi jednak, gdy do świadomości dociera fakt, że jakieś nieobce (bo realnie znane) ciało grzebie w tych wyeksponowanych wnętrznościach, poza czynnym udziałem eksponatu. Pojawia się mieszanka skonfundowania ze strachem i niepewność, co do wrażenia, jakie zrobi na odbiorcy przedstawiony materiał. Internaturyzm. Oswajam się. 

 

quenta_amarth : :
sie 10 2003 Autoportret
Komentarze: 1

 

Najtrudniej jest ocenić samego siebie. Zazwyczaj takie opiniowanie opatrzone jest dużą dawką krytyki, ze starannym zachowaniem wszelkich szczegółów, które pomagają w jak najdokładniejszym zobrazowaniu rzeczywistości. Takie nadobiektywne podejście do siebie doprowadza nas do nadwrażliwości na pewne cechy, niewiary w siebie, do samookaleczenia. Okazuje się jednak, że czasem świadomie zatajamy przed sobą jakieś fakty, odrzucamy drażliwe dla nas wnioski. Czy to dla tego, że nie potrafimy zmierzyć się z własną niedoskonałością? Czy może odrzucamy tylko te fragmenty naszej samo-analizy, które obrazują cechy, postępki, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zmienić? Akceptacja niedociągnięć w zarysie własnej postaci lub ucieczka od prawdy na swój temat. Ale gdzie jest ten prawdziwy obraz? Czy lepsze lustro budują nasze opinie czy zdanie innych? Może kluczem jest samo LUSTRO, które zawsze pozostanie tylko odbiciem, odwzorowaniem. Obraz przedmiotu, nie jest przecież tym przedmiotem. Jest czymś poza nim, co go określa. Możemy założyć, że pomiędzy przedmiotem, a jego zobrazowaniem istnieje niepoznawalny obszar ,  margines na dopowiedzenia. Dzięki niemu możemy abstrahować od pewnych faktów lub szukać nowych określeń. Zatem pozostaje nam kleić siebie z kawałków odbić, które przynoszą nam inni i które wytłaczamy sami. Im więcej materiałów jesteśmy w stanie znaleźć, tym większą mamy pewność, że stworzona na ich podstawie autodefinicja będzie dokładniejsza.

 

 

quenta_amarth : :
sie 10 2003 Godziny przed świtem
Komentarze: 0

Ciągle wołam o pamięć tylko o dobrych chwilach. Czas podaje farby i ramki, więc tym łatwiej jest kolorować wspomnienia. Choć przypływy kolejnych zdarzeń zmywają niewygodną przeszłość, bywa że ich następne nadejście przywodzi nam fetor odrzuconych przeżyć. Owionęła mnie ciemna chmura pewnych zdarzeń, przygnana wiatrem przypadkowej rozmowy. Dużo słów, wżerających się do głębi, aż groteskowo przedstawialiśmy się o świcie. Obawiam się krępujących spojrzeń. Na szczęście chyba są niewypowiedziane umowy o chowaniu tych chwil przed trzeźwością.

Niespodziewałam się takich określeń. Może dlatego jeszcze nie czuję ich mocy w sobie. Starałam się niczego nie dodawać. Nie układać się tak, jakby sobie tego życzono. Być może znów złudne mam wrażenia. Wydaje mi się, że przypomniałam się z wdziękiem i bez wstydu powinnam obracać się w ich stronę. Tylko dlaczego jest mi niewygodnie?

 

 

 

quenta_amarth : :