Archiwum 10 sierpnia 2003


sie 10 2003 Autoportret
Komentarze: 1

 

Najtrudniej jest ocenić samego siebie. Zazwyczaj takie opiniowanie opatrzone jest dużą dawką krytyki, ze starannym zachowaniem wszelkich szczegółów, które pomagają w jak najdokładniejszym zobrazowaniu rzeczywistości. Takie nadobiektywne podejście do siebie doprowadza nas do nadwrażliwości na pewne cechy, niewiary w siebie, do samookaleczenia. Okazuje się jednak, że czasem świadomie zatajamy przed sobą jakieś fakty, odrzucamy drażliwe dla nas wnioski. Czy to dla tego, że nie potrafimy zmierzyć się z własną niedoskonałością? Czy może odrzucamy tylko te fragmenty naszej samo-analizy, które obrazują cechy, postępki, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zmienić? Akceptacja niedociągnięć w zarysie własnej postaci lub ucieczka od prawdy na swój temat. Ale gdzie jest ten prawdziwy obraz? Czy lepsze lustro budują nasze opinie czy zdanie innych? Może kluczem jest samo LUSTRO, które zawsze pozostanie tylko odbiciem, odwzorowaniem. Obraz przedmiotu, nie jest przecież tym przedmiotem. Jest czymś poza nim, co go określa. Możemy założyć, że pomiędzy przedmiotem, a jego zobrazowaniem istnieje niepoznawalny obszar ,  margines na dopowiedzenia. Dzięki niemu możemy abstrahować od pewnych faktów lub szukać nowych określeń. Zatem pozostaje nam kleić siebie z kawałków odbić, które przynoszą nam inni i które wytłaczamy sami. Im więcej materiałów jesteśmy w stanie znaleźć, tym większą mamy pewność, że stworzona na ich podstawie autodefinicja będzie dokładniejsza.

 

 

quenta_amarth : :
sie 10 2003 Godziny przed świtem
Komentarze: 0

Ciągle wołam o pamięć tylko o dobrych chwilach. Czas podaje farby i ramki, więc tym łatwiej jest kolorować wspomnienia. Choć przypływy kolejnych zdarzeń zmywają niewygodną przeszłość, bywa że ich następne nadejście przywodzi nam fetor odrzuconych przeżyć. Owionęła mnie ciemna chmura pewnych zdarzeń, przygnana wiatrem przypadkowej rozmowy. Dużo słów, wżerających się do głębi, aż groteskowo przedstawialiśmy się o świcie. Obawiam się krępujących spojrzeń. Na szczęście chyba są niewypowiedziane umowy o chowaniu tych chwil przed trzeźwością.

Niespodziewałam się takich określeń. Może dlatego jeszcze nie czuję ich mocy w sobie. Starałam się niczego nie dodawać. Nie układać się tak, jakby sobie tego życzono. Być może znów złudne mam wrażenia. Wydaje mi się, że przypomniałam się z wdziękiem i bez wstydu powinnam obracać się w ich stronę. Tylko dlaczego jest mi niewygodnie?

 

 

 

quenta_amarth : :