Komentarze: 2
Łóżko przykuwa mnie swoimi opowieściami. Budzę się cała odrętwiała, głowa wciąż ciężko opada na poduszkę... zaczynam przypominać sobie kadry z sennego filmu, zastanawiam się czy warto tam wrócić. Przebłyski są tak niewyraźne i niezrozumiałe, że samo pragnienie zrozumienia tego, co powstało z kłębiących się myśli zaciąga obrzmiałe powieki. Widziałam dom na wodzie, broń i goniących mnie ludzi. Pamiętam też uczucie, które mną ogarnęło, gdy trzymałam naładowany karabin zmierzając do białego budynku. Sensu nie szukam, dziś będę śnić dalej.
Powróciłam do przeszłości. Mam ślady na jednej z płyt zalegających na blacie obok komputera. Jestem dumna z paru rzeczy, które zrobiłam, ale dziś już nie wyglądają tak pięknie jak kiedyś. Wszystko wyblakło w świetle lat, które upłynęły. Przygnębia mnie oglądanie starych zdjęć i czytanie maili sprzed 3 lat. Może przyjdzie taki moment, gdy będę w stanie spojrzeć na siebie samą z przeszłości i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Na razie brak mi sił. Krzywię się i nie mogę uwierzyć, że to byłam ja. Przynajmniej dostrzegłam zmienność.
Chcę wiedzieć, co dzieje się w mieście szumu. Na wpół świadomie żądam informacyjnych tortur. Może są lepsze niż domysły. Czasem powraca do mnie myśl o niewykorzystaniu danego mi czasu. Zmywam ją miłymi wspomnieniami. Czy rzeczywiście najtrudniej jest rozstać się z morzem, czy też z możliwościami jakie daje?